TOP 5 MIAMI - TO TRZEBA ZOBACZYĆ NA WŁASNE OCZY

Miami - dla jedynych przedsionek Karaibów z niepowtarzalnym klimatem, a dla innych kolejny amerykański moloch jakich wiele. Zdecydowanie zaliczamy się do tej pierwszej grupy, dostrzegając jak wiele do zaoferowania ma ten skrawek Florydy. Tym razem jednak nie zabierzemy Was na rajskie plaże, ale spróbujemy pokazać, że i w mieście da się dobrze spędzić czas. Oto "high-five", czyli nasze, całkowicie subiektywne i w przypadkowej kolejności, TOP 5 Miami - to naprawdę warto zobaczyć na własne oczy! Zapraszamy :) 



1. BAYSIDE MARKETPLACE I BAYFRONT PARK

Choćbyście nie wiadomo jak się opierali, to do śródmieścia, czyli do Downtown i tak prędzej czy później traficie. Zresztą po co się opierać, skoro można tutaj naprawdę przyjemnie spędzić czas, niekoniecznie zadzierając głowę do góry w poszukiwaniu dachów drapaczy chmur. Z pewnością nie można nazwać nas fanami galerii handlowych czy zakupoholikami, ale jeśli można odwiedzić takie perełki jak Bayside Marketplace to nie zawahamy się nawet przez moment. Oto centrum handlowe, położone na wolnym powietrzu, w miejscu gdzie jeszcze nie tak dawno trudno było o porządek na wybrzeżu. Teraz to uwielbiany przez mieszkańców i odwiedzających kompleks zajmujący aż 6 hektarów. Jeśli nie macie ochoty na zakupy, to zwyczajnie można tu wpaść na drinka. To miejsce po prostu da się lubić!


Zaraz obok dumnie pręży swoje muskuły futurystyczna bryła Miami Hard Rock Cafe. Koniecznie trzeba tutaj zajrzeć. Bez obaw, nie musicie niczego kupować, za to dobrze rozejrzyjcie się po korytarzach! Na ścianach tego budynku zobaczyć można ubrania, instrumenty oraz inne rekwizyty odwiedzających to miejsce muzyków. Przykłady? Choćby kurtka Michaela Jackson'a czy kostium Whitney Houston.



Czas na chwilę odpoczynku? Zapraszamy do Bayfront Park. Musicie uwierzyć nam na słowo, ale naprawdę można tutaj odetchnąć. Pomimo tego, że nieopodal wiją się wielopasmowe ulice, a na nich tysiące aut na minutę. W parku natomiast można zrobić piknik, posiedzieć po prostu na ławeczce, a niekiedy i popatrzeć na zatrzymujących czas pędzlem czy ołówkiem artystów. Kiedyś było tu składowisko urobku z pogłębiania Biscayne Bay, ale od 1926 roku miejsce to zyskało nowego ducha i jest oazą spokoju w samym centrum Miami. 








2. LITTLE HAVANA

Teraz będzie dopiero gratka! Będąc w Miami nie można pominąć tej dzielnicy. Nie można sobie odpuścić wizyty tutaj. Strata byłaby naprawdę niepowetowana, uwierzcie nam! Witajcie w Little Havana, dzielnicy kubańskiej. Tutaj na własne oczy zobaczycie mężczyzn przesiadujących godzinami przy specjalnych stolikach do gry w domino, tutaj przekonacie się jak monotonna może być praca przy zwijaniu cygar, a także to tu skosztujecie słynnej, czarnej jak smoła kubańskiej kawy czy flanu - kremu budyniowego. 


W Little Havana warto się dać ponieść nogom i nie zważać zbytnio na plan oraz mapę. Niech czas na chwilę się zatrzyma i zostawi za plecami pędzące Miami. Tutaj naprawdę jest jak na Karaibach - powolnie, niespiesznie i z dużą dawką dystansu do życia. Wypada jednak kilka adresów odwiedzić. Jednym z nich jest na przykład cmentarz Woodlawn Park, gdzie pochowanych jest trzech prezydentów Kuby. Zajrzyjcie też do Parku Máxima Gómeza i pod Pomnik 2506. Brygady upamiętniający kubańskich uchodźców poległych podczas inwazji w Zatoce Świń. Miłośnicy sztuki mogą też zajrzeć do galerii - są tu aż trzy (Xavier Cortada Art Gallery, Maxoly Gallery oraz Molina Fine Art Gallery). Do tego należy dołożyć niezliczoną wręcz ilość kawiarenek czy kafejek, a także restauracji, w których żaden posiłek nie może obyć się bez latynoskiej muzyki na żywo. I nie zapomnijcie o cygarach! Zresztą prędzej czy później i tak w Little Havana sprawdzicie jak smakują. 




Jak tutaj dotrzeć? To bardzo proste. Wystarczy wysiąść z kolejki Metromover na stacji Brickell City Centre i wzdłuż Eighth Street podążać w kierunku zachodnim. Na pewno się nie zgubicie, a kiedy po swojej lewej stronie ujrzycie szyld "El Crédito" będziecie wiedzieć, że kubańska przygoda w Miami właśnie się rozpoczyna. 




3. KEY BISCAYNE I WIDOK NA DOWNTOWN Z VIRGINIA KEY

Jeśli ogranicza Was czas, to tak na dobrą sprawę można tu przyjechać tylko dla samego widoku na Downtown. My polecamy jednak pobyć na Key Biscayne lub na Virginia Key nieco dłużej i nie ograniczyć się ledwie do "cyknięcia" pamiątkowych fotek drapaczom chmur. Już sam dojazd tutaj powinien wywrzeć na Was wrażenie. Otóż zapewnia go Rickenbacker Causeway, czyli grobla otwarta już w 1947 roku. Jej długość to prawie 9 kilometrów i przy wjeździe od strony Miami pobierana jest opłata za przejazd w wysokości 3$. Jadąc tędy już możecie obracać się przez lewe ramię, by podziwiać panoramę, ale lepiej dojedźcie bezpiecznie na Virginia Key i stamtąd spokojnie rozkoszujcie się widokiem. Można również zatrzymać się w knajpce Rusty Pelican, która położona jest tuż nad wodą i oferuje doskonałą perspektywę. 




Naszym celem było Miami Seaquarium. Niestety, wyprawa którą odbywaliśmy w 2017 roku, poprzedzona została słynnym huraganem "Irma", który spowodował gigantyczne straty i nie pozwolił na ponowne otwarcie niektórych atrakcji przez dłuższy okres czasu. Tak było chociażby ze wspomnianym Seaquarium. Cóż, zajrzeliśmy więc tylko na Hobie Beach i pojechaliśmy dalej na południe, w kierunku Key Biscayne. 


Key Biscayne to miejsce, do którego bardzo chcielibyśmy wrócić z prostego powodu - "Irma" nie pozwoliła nam na dokładne spenetrowanie tego terenu. Co więcej, liczący sobie 166 hektarów Park Stanowy Cape Florida im. Billa Baggsa również był zamknięty. Na drodze leżały nieposprzątane jeszcze gałęzie, gdzieniegdzie też powalone drzewa - trzeba było zawracać. Wielka szkoda, gdyż to najdalej na południe wysunięty skrawek metropolii Miami. Nie udało nam się zatem dotrzeć do wybudowanej w 1825 roku i liczącej sobie niemal 30 metrów wysokości latarni morskiej, za to udało nam się zobaczyć dziko żyjącego delfina w pobliskim No Name Harbor




4. COCONUT GROVE

Znów oddalamy się nieco od ścisłego centrum Miami i odpoczniemy chwilę od zgiełku i hałasu. Coconut Grove zdaje się być do tego całkiem dobrą propozycją. Dzielnica ta, jeszcze jako osobna miejscowość, poczęła rozwijać się pod koniec XIX wieku. Co ciekawe, sami mieszkańcy mówią o niej "the Grove" i podkreślają, że nie żyją w Miami, mimo iż osada została włączona do gigantycznej aglomeracji w 1923 roku. 


Jednym z najbardziej rozpoznawalnych i najbardziej znanych miejsc w Coconut Grove jest kompleks Vizcaya. To była posiadłość Jamesa Deering'a - biznesmena, znanego choćby z produkcji maszyn rolniczych. Vizcaya, czyli z baskijskiego - "miejsce na wzniesieniu", miała być renesansową, włoską willą z ogrodami zapierającymi dech w piersiach każdemu, kto będzie w nich gościł. Budowa trwała dwa lata - od 1912 do 1914 roku, jednak pech nawiedzał to miejsce wielokrotnie. Najpierw w 1925 roku zmarł właściciel obiektu, a już rok później huragan doprowadził do gigantycznych spustoszeń zarówno w willi, jak i w ogrodach. Vizcaya trafiła w ręce miasta, które rozpoczęło jej renowację. Jak na złość, w 2005 roku, dwa huragany prawie zrównały ją z ziemią. Powzięto jednak plan odbudowy i dzisiaj ponownie cieszy oczy wszystkich odwiedzających. Wstęp: 18$ (bilet normalny) i 8$ (bilet ulgowy). Kto jednak nie lubi zwiedzać tego typu przybytków, może na przykład wybrać się na spacer wzdłuż zatoki Biscayne. Tuż nad wodą podziwiać można choćby, wzniesiony w stylu Art Déco, Miami City Hall, a więc ratusz. Co ciekawe, postawiono go na terenie dawnego terminala pasażerskiego łodzi latających. Zaraz za ratuszem uwagę przyciągać będą mieniące się w słońcu łodzie i jachty, cumujące w porcie Dinner Key. Zostawiając za plecami wody zatoki warto przespacerować się na skrzyżowanie Virginia Street i Grand Avenue, by zobaczyć "CocoWalk" - centrum handlowe na wolnym powietrzu. Obiekt otwarto w listopadzie 1990 roku i poddano gruntownej modernizacji na przełomie 2019 i 2020. 




5. PRZEJAZD KOLEJKĄ METROMOVER

Możecie się teraz zdziwić, ale tak wielka metropolia jak Miami nie posiada metra! To znaczy nie posiada go w takiej formie, jaką wszyscy znamy, czyli podziemnej. Powód takiego stanu rzeczy jest bardzo prosty. Okolica ta jest terenem niezwykle bagiennym, który nie pozwala na wydrążanie tuneli i kopanie zbyt głęboko w ziemi. Wszelkie formy szybkiego transportu muszą być więc tymi naziemnymi. Zatem metrem Miami śmiało można nazwać kolejkę Metromover. Nie dość, że to bardzo sprawna forma komunikacji po śródmieściu, to w dodatku spora atrakcja. 



Metromover to tak naprawdę szynobus sterowany za pomocą komputera. Kolejka porusza się po torach, które z kolei zostały wybudowane na gigantycznych palach. Jej otwarcie odbyło się w kwietniu 1986 roku, kiedy to do użytku została oddana wewnętrzna pętla. Dzisiaj są trzy, a podróżni mogą korzystać z 21 stacji. Przejażdżka tą kolejką to doskonały pomysł na zobaczenie całego Downtown przez okno (propozycja szczególnie dla tych, którzy niekoniecznie lubią piesze wędrówki). Wydawać by się mogło, że nic nie może się tutaj popsuć, ale oczywiście nasze szczęście sprawiło, że kilkadziesiąt metrów przed jedną ze stacji wagonik po prostu stanął w miejscu i odmówił posłuszeństwa. Udało się jednak zdalnie zrestartować komputer i po kilku minutach ruszyliśmy w dalszą drogę ;) Przejazd kolejką jest darmowy, bez względu na to jak długo się podróżuje i jak często się przesiada. Dodatkowo warto wiedzieć, że kursuje ona co kilka minut. Szczegółowy plan stacji znajdziecie tutaj


Zauważcie, że w poście tym ani słowem nie wspomnieliśmy o South Beach, czyli chyba najbardziej znanym miejscu w Miami. Dlaczego? Otóż dlatego, że na tę lokalizację poświęciliśmy osobny wpis, który możecie przeczytać tutaj

Do zobaczenia! 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

SARDYNIA - CO ZOBACZYĆ - TOP 10 ATRAKCJI NA POŁUDNIU WYSPY

WIELKOPOLSKIE WĘDRÓWKI: TOP 10 ZAMKÓW I PAŁACÓW WIELKOPOLSKI

EDYNBURG - CO ZOBACZYĆ - TOP 15

ŚLADAMI HARREGO POTTERA PO EDYNBURGU

Z DUBLINA NA KLIFY - PÓŁWYSEP HOWTH

PROSTE PORADY JAK SPAKOWAĆ SIĘ W BAGAŻ PODRĘCZNY

KORFU - POŁUDNIE WYSPY

ŠTRBSKÉ PLESO I WYCIECZKI PO OKOLICY

TOP 5 PLAŻ NA POŁUDNIU SARDYNII

TOP 5 MIEJSC, KTÓRE TRZEBA ZOBACZYĆ NA KORFU