DRONNINGRUTA - "SZLAK KRÓLOWEJ" NA PÓŁNOCY NORWEGII

Góry - nasza wielka miłość i pasja. Choć w ostatnim czasie nieco zwolniliśmy, jeśli chodzi o zdobywanie kolejnych szczytów i przemierzanie szlaków, to kiedy pojawia się na horyzoncie okazja by to zmienić, to nie wahamy się ani chwili. I taka okazja nadarzyła się w Norwegii. Od kiedy zaczęliśmy planować wyjazd na północ tego kraju, wiedzieliśmy że wędrówka "Szlakiem Królowej" będzie jednym z punktów "must have" na naszej liście. Dzisiaj zapraszamy Was na bardzo malowniczy i fotogeniczny post. Przed Wami Dronningruta - a więc w drogę :)


Na początek kilka informacji praktycznych. Dronningruta to kilkunastokilometrowy szlak pomiędzy dwiema wioseczkami rybackimi Nyksund i Stø w regionie Nordland na północy Norwegii. Liczba kilometrów może się nieco różnić w zależności od źródła, ale przyjmuje się, że ma on 15 kilometrów długości. Dlaczego "Droga Królowej"? Została ona nazwana tak na cześć Królowej Sonji, która zmierzyła się z tym szlakiem w 1994 roku i pomyślnie go przeszła. Dronningruta to pętla łącząca wspomniane wioski, dlatego też to od Was zależy gdzie rozpoczniecie wędrówkę. Szlak wiedzie w jedną stronę dołem - wybrzeżem, natomiast w drugą graniami i zboczami górskimi, a najwyższy szczyt na trasie to Finngamheia o wysokości 448 metrów n.p.m.. Jeśli wydaje się Wam, że to niewiele, to pomyślcie sobie, że w tym miejscu góry wyrastają w zasadzie z wody i będziecie się wspinać praktycznie od poziomu 0! Czujecie, że nie jesteście na siłach, by pokonać całą pętlę? Nic straconego! Warto przespacerować się choćby wybrzeżem i wrócić tą samą drogą. Trasa dostarcza niezwykłych wrażeń widokowych, co zaraz zobaczycie na zdjęciach. Czas przejścia? Ponoć pomiędzy 5 a 8 godzin. Nam zeszło 7 i pół godziny, licząc przerwy, niewyobrażalną ilość filmów i zdjęć, a także po prostu niespieszne tempo, pozwalające na chłonięcie otaczającego nas piękna. 










Teraz słów kilka o naszej trasie, choć nie chcielibyśmy jej opisywać całkowicie od A do Z, a jedynie zachęcić Was do podobnej wyprawy :) Wędrówkę rozpoczęliśmy i zakończyliśmy w Stø. Pierwsze kilometry nie powinny sprawić większej trudności, trasa jest bowiem dość płaska, co jakiś czas trzeba będzie tylko spacerować po większych kamieniach. Mijamy piaszczystą plażę Skipssand i kierujemy się w kierunku sporego jeziora i górskich zboczy, skąd ścieżka rusza już ostro do góry. Pierwsze rozwidlenie tras mijamy na punkcie Nyksundskaret, skąd albo możemy zejść do wioski Nyksund, albo podążać trasą dalej. My wybraliśmy drugą opcję, świadomie odpuszczając sobie zejście do kolejnej rybackiej osady. Teraz tak naprawdę zaczynają się widoki!!! Bezkres Morza Norweskiego i okoliczne wysepki - to widok, jaki na długo pozostaje w pamięci. Może nie aż tak spektakularny jak Lofoty, ale powiedzieć, że jest tu pięknie, to nic nie powiedzieć! Wspinamy się dalej. W kilku miejscach pojawiają się nawet łańcuchy. W taki sposób docieramy na najwyższy szczyt szlaku -Finngamheia o wysokości 448 metrów n.p.m.. Teraz otwierają nam się widoki na drugą stronę. Widzimy osady Klo, Strengelvåg, a także majaczące w oddali szczyty kolejnych wysp - Gisløya i Andøya. Kiedy myśleliśmy, że to koniec wspinaczki i teraz będziemy tylko schodzić w dół nieźle się zdziwiliśmy. Praktycznie aż do samego końca szliśmy raz w górę i raz w dół. Odpoczywaliśmy po to, by zaraz znów mocno zmęczyć się na podejściu. Wędrówkę rozpoczęliśmy o godzinie 10, a zakończyliśmy o 17:30! W naszej opinii jest to trasa dla średniozaawansowanych i gdzieniegdzie osoby z lękiem przestrzeni mogą mieć pewne ograniczenia. Nie jest to wielka ekspozycja, ale jednak. O butach trekkingowych to już chyba nie musimy wspominać. Na koniec jeszcze warto dopisać, że szlakowskaz jaki znamy z polskich gór na całej trasie jest tylko jeden! Podążając jednak za czerwoną literą "T" na pewno się nie zgubicie.
 













Jak na amatorów pieszych wędrówek po górach, to "kilka" całkiem dobrych tras mamy już w nogach. Jak na zdobywców Korony Gór Polski przystało. Jednakże ten norweski trekking był jednym z bardziej wymagających szlaków, jakie mamy na swoim koncie. Czy było ciężko, trudno i bolały nas nogi? No oczywiście, że tak! Czy zlani potem marzyliśmy tylko o wejściu pod prysznic i wyciągnięciu nóg przed siebie? Oczywiście, że tak! Czy przeszlibyśmy ten szlak jeszcze raz? No oczywiście, że tak! :) 

Do zobaczenia!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

EDYNBURG - CO ZOBACZYĆ - TOP 15

SARDYNIA - CO ZOBACZYĆ - TOP 10 ATRAKCJI NA POŁUDNIU WYSPY

JEZIORO COMO - VARENNA, BELLAGIO, LECCO

ŚLADAMI HARREGO POTTERA PO EDYNBURGU

WIELKOPOLSKIE WĘDRÓWKI: TOP 10 ZAMKÓW I PAŁACÓW WIELKOPOLSKI

BRUGIA - CO ZOBACZYĆ - TOP 10

TOP 5 PLAŻ NA POŁUDNIU SARDYNII

Z DUBLINA NA KLIFY - PÓŁWYSEP HOWTH

BENALMÁDENA I MIJAS - BIAŁE MIASTECZKA ANDALUZJI

ŠTRBSKÉ PLESO I WYCIECZKI PO OKOLICY