"Popierniczmy razem" - w zasadzie tak powinien brzmieć tytuł dzisiejszego wpisu. Dotyczy bowiem pieczenia pierników. Pewnie część z Was pomyśli cóż może łączyć tę z pozoru banalną czynność z podróżowaniem. Spieszymy więc donieść, że "pierniczyć" będziemy w nie byle jakim miejscu, bo w samej światowej stolicy tego wypieku, czyli w Toruniu. Jeśli ktoś nie wie jak się do tego zabrać, boi się, że mu pierniki nie wyjdą, a może po prostu chce odkryć wszelkie tajniki związane z tymi słodkościami powinien koniecznie odwiedzić Żywe Muzeum Piernika. My tak zrobiliśmy i dzisiaj chcemy Wam uchylić nieco rąbka tajemnicy, ale przy tym nie zdradzając wszystkich atrakcji tej wyjątkowej piernikarni.
Na początek kilka faktów na temat samego muzeum. Zostało ono założone w 2006 roku i ponoć było inspiracją i natchnieniem dla Rogalowego Muzeum Poznania, które przy tej okazji serdecznie pozdrawiamy. Po ośmiu latach zostało ono rozbudowane, ale o tym za chwilę. Jest uznawane za jedną z największych atrakcji w Toruniu, o czym może świadczyć fakt iż co roku odwiedza je ponad 100 tysięcy ludzi i liczba ta nadal wzrasta. Co więcej, portal TripAdvisor uznał, że to własnie Żywe Muzeum Piernika jest obecne najsilniejszym magnesem przyciągającym do grodu Kopernika. Czy rzeczywiście tak jest? Sprawdźmy :)
Żywe Muzeum Piernika robi wrażenie już przed wejściem. Utworzono je bowiem przy ulicy Rabiańskiej 9, w zabytkowym spichlerzu, datowanym na 1863 rok. Muzeum to po pierwsze warsztaty, po drugie podróż w czasie, a po trzecie znakomita zabawa i duża dawka dobrego humoru. I właśnie na ten humor zwrócić trzeba bacznie uwagę. Pracują tam bowiem ludzie z niesamowitym dystansem, potrafiący rozbawić publikę do łez często wyśmiewając się z samych siebie (oczywiście kulturalnie). Szczerze, nie mieliśmy pojęcia, że można w taki sposób opowiadać o piernikach!
Skoro wspomnieliśmy o podróży w czasie, to teraz parę słów o niej. Pewne dwie, jak się okazało już dosyć leciwe, postaci zabierają nas najpierw do średniowiecza, gdzie o piernikach zostanie powiedziane chyba wszystko. Jednak na samej teorii się nie kończy, a jakże! Będzie też i praktyka. Wałkiem do ciasta i foremkami należy się umieć posługiwać. Jak mówią w Żywym Muzeum Piernika trzeba zakasać rękawy i do roboty ;)
Jak pisaliśmy wcześniej, po kilku latach od otwarcia, muzeum nieco się rozrosło. Konkretnie o kolejne piętro, gdzie ze średniowiecza przenosimy się do początków XX wieku. Tutaj, pod bacznym okiem innych już opiekunów, swoje tajniki odkrywają przed Wami maszyny, które zastąpiły w pieczeniu pierników ludzkie dłonie. Również w tej części wycieczki będziecie mieli możliwość sprawdzenia swoich manualnych zdolności i wyczarowania prawdziwych słodkich arcydzieł. Choć tym razem nie chodzi o sam wypiek ciastka.
Jeśli myślicie o tym, by zajrzeć do Żywego Muzeum Piernika najlepiej zarezerwujcie wizytę przez Internet. Możecie zrobić to tutaj. Co prawda istnieje też możliwość zakupu biletów w kasie, ale jeśli jesteście ograniczeni czasowo, to może okazać się, że na daną godzinę wejściówek już nie ma. W zwiedzeniu może bowiem brać udział jednorazowo 60 osób. Muzeum jest czynne codziennie od 10.00 do 18.00. Wstęp: 17 złotych (bilet normalny), 12 złotych (ulgowy), 14 złotych (seniorzy).
Podsumowując, Żywe Muzeum Piernika to naprawdę doskonała lekcja historii. Opowiedziana z humorem, a niekiedy i z przymrużeniem oka. Co ważne, to wcale nie jest miejsce tylko dla najmłodszych. Wręcz przeciwnie, dorośli wyniosą stąd po pierwsze cenną wiedzę, a po drugie nauczą się pracować z dystansem do siebie. Szczerze, nie da się żałować ani jednej minuty spędzonej w tym miejscu, a trzeba Wam wiedzieć, że zwiedzenie trwa prawie półtorej godziny. Jeśli macie ochotę "popierniczyć" to zróbcie to właśnie tam - w Żywym Muzeum Piernika.
Komentarze
Prześlij komentarz